W Polsce można znaleźć wygasłe wulkany? Oczywiście! Jest ich całkiem sporo, a jedno z większych skupisk znajduje się w południowo-zachodniej części Dolnego Śląska. Przemierzając trasę z Legnicy do Złotoryi, łatwo dostrzec tablicę informującą o wkroczeniu w niezwykłą krainę. Z geologicznej przeszłości wynika, że miliony lat temu, gdy Ziemia dopiero się formowała, krajobraz wyglądał zupełnie inaczej niż obecnie. Dziś jedynie wprawne oko dostrzeże ślady tamtych czasów. Nie trzeba jednak być znawcą, by w panoramie Pogórza Kaczawskiego zauważyć szczyty przypominające wulkaniczne stożki. Wyrazistym przykładem jest Ostrzyca, górująca nad Proboszczowem – jej kształt nie pozostawia wątpliwości co do wulkanicznego pochodzenia. Gdyby pokryć wierzchołek śniegiem, mogłaby przypominać słynny wulkan Fudżi, jeden z najbardziej rozpoznawalnych szczytów świata.
U stóp tych dawnych, bazaltowych formacji działa Kaczawska Sieć Współpracy – zrzeszenie artystów, edukatorów i pasjonatów. Łączy ich wspólna idea promowania lokalnej kultury oraz unikatowego charakteru regionu. Oferta obejmuje liczne warsztaty, dostępne dla turystów, choć ze względów organizacyjnych nie wszystkie atrakcje są dostosowane do potrzeb osób z niepełnosprawnością ruchową. Za to otwartość i empatia prowadzących sprawiają, że zajęcia stają się wyjątkowym doświadczeniem dla osób z trudnościami emocjonalnymi i psychicznymi. Warsztaty pobudzają zmysły, rozwijają wrażliwość sensoryczną i dostarczają niezapomnianych wrażeń w otoczeniu pradawnych wulkanicznych szczytów.
Wszystkie opisane miejsca warsztatowe położone są blisko siebie. Planując wyjazd w trasę, warto
samemu zadecydować o kolejności oraz zakresie warsztatów. Fizycznie możliwe jest wzięcie udziału w jednym wydarzeniu w ciągu dnia, więc najlepszym rozwiązaniem będzie podzielenie tych aktywności na kilka mikrowypraw. Czas trwania oraz godziny rozpoczęcia warsztatów trzeba ustalić wcześniej, kontaktując się z prowadzącymi.
Dolny Śląsk na przestrzeni wieków kilka razy przeżywał gorączkę złota. Nie miała ona jednak wiele wspólnego z amerykańską wersją tego zjawiska. Ludzie wraz z rozwojem górnictwa orientowali się, że wśród przeróżnych skał i minerałów występuje również złoto. Z historii wiemy, że nigdy nie było go tyle, aby w Góry Złote czy na Pogórze Kaczawskie tłumnie przybywali gwarkowie wzbogacający się na żyłach tego kruszcu. Owszem, złoto występuje na tych terenach, ale jest go tak mało, że nie ma sensu organizowanie wydobycia na większą skalę. Koszt tego przedsięwzięcia przewyższyłby potencjalny zysk.
Nie jest to jednak przeszkoda, by spróbować swoich sił w poszukiwaniach. Radość ze znalezienia złotej drobinki jest wielka. Można przekonać się o tym, biorąc udział w warsztatach płukania złota w Młynie Wielisław. Nad Kaczawą stoi on prawdopodobnie od XVI w. Początkowo służył do kruszenia skał z pobliskiej kopalni funkcjonującej na zboczach Wielisławki. Kiedy wydobycie ustało, młyn przerobiono na zbożowy. Po latach koło wodne zastąpiono turbiną Francisa, która początkowo napędzała młyn, a od 2000 r. służy małej elektrowni wodnej. Losy ostatnich przedwojennych właścicieli owiane są tajemnicą i do dzisiaj nie wiadomo, co się z nimi stało po 1945 r. Ostatnia wzmianka podaje, że od 1870 r. młyn należał do Bastiana Gebauera. W 2009 r. budynek trafił w ręce obecnych właścicieli, którzy urządzili w nim pensjonat i restaurację. Obok niewielkiego koła wodnego stoi rząd drewnianych skrzyń wypełnionych wodą, w których poszukiwacze złota pod okiem profesjonalisty uczą się, jak obracać misą z piaskiem, żeby odłączyć złoto od lżejszego materiału. Jest to wspaniała przygoda z pogranicza fizyki, geologii i historii.
Idąc wzdłuż odnogi Kaczawy płynącej do młyna, dotrzeć można do Organów Wielisławskich. Trudno w tym miejscu nie zachwycić się fantazją natury, która stworzyła skałę o tak wyjątkowej barwie, fakturze i kształcie. Kamienne słupy rzeczywiście przypominają organy. Potężnych rozmiarów odkrywka powstała w XIX w., w czasie funkcjonowania w tym miejscu kamieniołomów.
Warsztaty odbywają się w przestrzeni zabytkowego kompleksu budynków, przez co na miejscu istnieją niewielkie bariery architektoniczne. Większe progi pokonać można przy pomocy specjalnych klinów ułatwiających podjazd. Na pierwszy poziom w restauracji można dostać się przez drzwi frontowe lub okrężną drogą od strony ogródka. Na miejscu znajduje się toaleta częściowo przystosowana dla osób z niepełnosprawnością ruchową.
W Gościńcu pod Gruszą (ale również wszędzie tam, gdzie życzą sobie tego kursanci) pod okiem Ani i Roberta Maciągów można spróbować swoich sił w tworzeniu miniatur szachulcowych domów czy block printów. Ta pierwsza aktywność związana jest ściśle z regionem i jego architekturą. Szachulcowe domy znikają z krajobrazu Dolnego Śląska. Tworząc ich miniaturowe wersje, można przyjrzeć się im z bliska, a także wysłuchać ciekawych historii, które udało się zebrać w czasie poszukiwań wzorców dla warsztatowych domków. Ich wygląd nawiązuje do istniejących budowli, które po zajęciach można zobaczyć na żywo w okolicznych wsiach. W Rząśniku, Grodźcu czy Wleniu zostało jeszcze sporo takich domów. Block printing to, najprościej ujmując, technika zdobienia tkanin za pomocą drewnianych stempli. Wycięte w stemplach wzory kursanci pokrywają farbą, a następnie przenoszą na materiał, pomagając sobie młotkiem. Po warsztatach uczestnicy zabierają nie tylko piękne wspomnienia, ale również własnoręcznie ozdobione torby.
Warsztaty stacjonarne odbywają się w Gościńcu pod Gruszą. Wjazd do sali nie posiada barier architektonicznych. Na miejscu dostępna jest toaleta przystosowana dla osób z niepełnosprawnością ruchową.
W tym miejscu można spotkać prawdziwych czarodziejów natury. Potrafią z mijanych po drodze roślin stworzyć niebywałe rzeczy. Spacer do ogrodu, rozciągającego się tuż za domem, to pasmo nieustannych zachwytów. Dla laika jest tam po prostu zieleń, ale znawcy tematu, których tutaj można poznać, niemal o każdej roślinie opowiadają z wielką pasją. Niewielka wieś Rzeszówek to idealna przestrzeń dla pracy warsztatowej. Cisza, spokój i otoczenie działają kojąco dla zmysłu słuchu. W czasie zajęć to jednak dotyk i węch zaangażowane są najbardziej. Oczy śledzą kolejne sekwencje ruchów, a dzięki dłoniom można wyczarować z natury prawdziwe cuda. Oferta warsztatowa, choć posiada pewne stałe elementy, bazuje w dużej mierze na sezonowych roślinach, więc zmienia się wraz z porami roku. Bez względu na pogodę i okoliczności można wziąć udział w zajęciach mydlarskich, kosmetycznych czy tworzenia papieru czerpanego z motywami roślinnymi. Prowadzący towarzyszą kursantom w ich zmaganiach przy tworzeniu własnego mydła, kuli kąpielowej czy kartki papieru. Na warsztaty w Zielonym Wulkanie można się zgłosić indywidualnie lub grupowo.
Sala, w której odbywają się warsztaty, znajduje się na parterze, a wejście do niej z zewnątrz nie posiada barier architektonicznych. Przed budynkiem znajduje się parking z nawierzchnią szutrową. Ogród położony na tyłach domu nie jest dostępny dla osób poruszających się na wózku ze względu na jego naturalny charakter oraz ukształtowanie terenu. Na miejscu znajduje się toaleta przystosowana dla osób z niepełnosprawnością ruchową.
Ważnym elementem wizyty w Krainie Wygasłych Wulkanów jest poznanie z bliska jej historii. Idealnym miejscem, stworzonym z myślą o wszystkich, jest mieszcząca się w Dobkowie Sudecka Zagroda Edukacyjna. W zrewitalizowanym budynku urządzono sale ekspozycyjne i edukacyjne, w których bardzo ciekawie przybliżona jest działalność wulkanów. Na pierwszym piętrze znajduje jeden z największych w Polsce symulatorów trzęsienia ziemi. Sercem tego miejsca jest sala warsztatowa, czyli laboratorium, w którym nie tylko słucha się o tym, co wydarzyło się na tym terenie w przeszłości, ale można samemu wziąć udział w eksperymentach. To niesamowite przeżycie i niezapomniana przygoda. Sam budynek urzeka swoją architekturą. Sala Ziemi, w której wyeksponowano ceglane filary i piękne sklepienie, zachwyca wyjątkowością. Przygodę w Krainie Wygasłych Wulkanów poszerzać można o pojawiające się nowe propozycje aktywności. Niektóre z nich z natury rzeczy nie będą dostępne dla wszystkich turystów, ale warto śledzić działania Kaczawskiej Sieci Współpracy.
Budynek recepcji posiada wjazd dla osób poruszających się na wózku. Do sal ekspozycyjnych na parterze w budynku głównym można dostać się specjalnym podjazdem. Budynek nie posiada windy, a strome schody prowadzące do sal na piętrze można pokonać przy pomocy schodołazu. Na miejscu znajdują się toalety
przystosowane dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Więcej szczegółów dotyczących oferty warsztatowej można znaleźć pod adresem: www.kaczawskasiec.pl