Ta strona używa ciasteczek (ang. cookies). Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, opuść tę stronę.
Akceptuję Polityka prywatności

Z książką w ręku

Zastanawialiście się kiedyś nad zwiedzaniem z książką w ręku?

Tysiące turystów odwiedza każdego roku Dublin, by przemierzyć miasto tą samą trasą, jaką 16 czerwca 1904 roku pokonać miał Leopold Bloom, bohater słynnego Ulissesa Jamesa Joyce’a. Spacerując po stolicy Zielonej Wyspy, wstępują nawet do tych samych restauracji i zamawiają posiłki, które Irlandczyk opisał na kartach swojej genialnej powieści. Na podobną wycieczkę po Petersburgu warto zabrać ze sobą Zbrodnię i karę Fiodora Dostojewskiego, by móc śledzić przebieg trasy Rodiona Raskolnikowa po ulicach i placach Wenecji Północy.

 

Polskie miasta doczekały się na przestrzeni wieków równie przejmujących portretów literackich – Warszawa w prozie Bolesława Prusa – w stolicy organizowane są spacery śladami Stanisława Wokulskiego, bohatera Lalki – i Mirona Białoszewskiego, Gdańsk w opowiadaniach i powieściach Pawła Huellego oraz Stefana Chwina, Wisła i Śląsk Cieszyński w książkach Jerzego Pilcha, a Beskid Niski choćby u Andrzeja Stasiuka. Nie inaczej sytuacja wygląda na Dolnym Śląsku, który ma oczywiście swoich pisarzy – to właśnie za ich sprawą na literackiej mapie Polski wyraźnie oznaczonych zostało przynajmniej kilka miejsc związanych z regionem. Marek Krajewski, Olga Tokarczuk i Joanna Bator z całą pewnością należą do najgłośniejszych nazwisk polskiej literatury ostatnich dwóch dekad, a ich twórczość świadczy wyraźnie o atrakcyjności historii i kultury Dolnego Śląska.  A zatem – gdzie każdy turysta powinien obowiązkowo udać się z książką w ręku? Oto nasz krótki przewodnik po miejscach, które warto odwiedzić!

 

WROCŁAW MOCKA

 

Wrocław – miasto o ponadtysiącletniej historii, w ciągu wieków przechodzące z rąk do rąk władców polskich, czeskich, austriackich czy niemieckich – do dziś nosi na sobie najróżniejsze ślady rządów poszczególnych narodów. Dzieje miasta i całego regionu przypominają wielowarstwową opowieść, obfitującą w okresy, miejsca i wydarzenia o potencjale literackim tak dużym, że wystarczy sięgnąć do źródeł, by z plątaniny ludzkich losów wysnuć zaledwie jedną nić, jeden drobiazg, który legnie u podstaw zupełnie nowej historii. Sięgając do wprawdzie niedalekiej, lecz niewielu dokładnie znanej przeszłości międzywojennego Breslau, Markowi Krajewskiemu udało się wykreować w swoich powieściach nie tylko arcyciekawy portret radcy kryminalnego Eberharda Mocka, ale przede wszystkim – w zbiorowej świadomości czytelników napisać do pewnego stopnia alternatywną historię przedwojennego Wrocławia –  miejsca mrocznego, tajemniczego oraz – jak przystało na kryminał – pełnego występku.

 

Eberhard Mock, jako komisarz policji w niemieckim Breslau, od 1928 roku urzędował w budynku Prezydium Policji przy ulicy Schweidnitzer Stadtgraben (Podwale 31-33, obecnie siedzibie Komendy Wojewódzkiej Policji), skąd wypada rozpocząć swój literacki spacer po przedwojennym Wrocławiu. Zaledwie kilka kroków dalej znajduje się odwiedzany przez bohatera powieści Krajewskiego, a będący doskonałym przykładem architektury modernistycznej, Dom Towarowy Wertheima (D.H. „Renoma” przy ul. Świdnickiej), oddany do użytku przez berlińską firmę handlową w 1930 roku, w apogeum szalejącego kryzysu ekonomicznego. Naprzeciwko budynku wrocławskiej opery, w należącej niegdyś do rodziny Sachsów neorenesansowej kamienicy przy Schweidnitzer Strasse 36 (ul. Świdnicka 36) mieścić się miało nie tylko mieszkanie Mocka i jego drugiej żony Karen, ale również słynna kawiarnia w stylu wiedeńskim – Café Fahrig, miejsce odwiedzane przede wszystkim przez artystów i intelektualistów. Żadnych tajemnic nie miały dla bohatera Dżumy w Breslau wąskie uliczki otaczające Ring w Breslau, a już zwłaszcza te, przy których mieściły się knajpy, szynki czy domy publiczne. Mock, były pracownik wydziału obyczajowego, nie tylko ze względu na doświadczenia zawodowe, znał i odwiedzał m.in. Bischofskeller przy Bischofstrasse 4-5 (Piwnica Biskupia, ul. Biskupia 4-5, budynek nie zachował się),  Knajpę Truscha w Kamienicy Pod Czarnym Kozłem (tzw. Spelunkę u Gabie Zelt przy ul. Psie Budy 10) czy Piwnicę Świdnicką (Rynek Ratusz 1). Zmierzając w stronę Ostrowa Tumskiego, natrafimy na przynajmniej dwa kolejne miejsca związane z postacią radcy Mocka – budynek dawnego Prezydium Policji przy Schuhbrücke 49 (ul. Szewska 49, obecnie mieści się tam Instytut Historyczny Uniwersytetu Wrocławskiego, przekazany uczelni w 1927 roku) oraz pochodzący z XIX wieku gmach Biblioteki Uniwersyteckiej na Piasku (ul. św. Jadwigi), wielokrotnie odwiedzany przez Mocka w trakcie prób rozwikłania zagadek kryminalnych dawnego Wrocławia.

 

…I WOJACZKA

 

Na miejskiej tkance Wrocławia swoje piętno odcisnęła, zresztą w sposób o wiele bardziej realny i łatwiej odczuwalny niż mógłby uczynić to fikcyjny radca kryminalny, postać Rafała Wojaczka – pisarza owianego czarną legendą, kaskadera literatury, jak pisali o nim niektórzy, ale przede wszystkim – wybitnego poety. Wojaczek mieszkał we Wrocławiu zaledwie sześć lat, swoim awanturniczym trybem życia zdążył przez ten czas jednak na stałe wpisać się w krajobraz miasta. Większość swoich wędrówek kończył na Dworcu Głównym, gdzie oprócz kina dworcowego, odwiedzanego także przez Zbigniewa Cybulskiego, znaleźć mógł jedyną we Wrocławiu knajpę otwartą w godzinach nocnych – w niej poeta spotykał się często z innymi wrocławskimi artystami. Dobrze znać go musieli bywalcy Pałacyku (Pałacu Schaffgotschów przy ul. Kościuszki 34), nieistniejącej już restauracji Cyganeria (ul. Kościuszki 35-37), z której Wojaczek wyjść miał pewnego razu przez szybę, lokalu MPiK (pl. Kościuszki 21, dziś sklep sieci Biedronka), Klubu Muzyki i Literatury (pl. Kościuszki 10), dawnej redakcji „Odry” na Podwalu 62, czy słynnego Klubu Związków Twórczych na wrocławskim Rynku (w lokalu obecnie znajduje się restauracja Bierhalle), skąd poeta wyruszał na swoje nocne wędrówki po mieście. Na ścianie kamienicy przy ul. Rzeźniczej 24-25, tuż obok Teatru Współczesnego, wisi dziś tablica upamiętniająca poetę, który tam po raz pierwszy wypowiedzieć miał publicznie inicjalne wersy swojego słynnego wiersza pt. „Ojczyzna”. Dwa ostatnie miejsca na trasie szlakiem wrocławskiej legendy poety to willa przy ul. Lindego 12, adres pod którym Wojaczek mieszkał aż do swojej samobójczej śmierci 11 maja 1971 roku, oraz jego grób na Cmentarzu Świętego Wawrzyńca – odwiedzany przez wielu młodych twórców i artystów w każdą kolejną rocznicę jego śmierci.    

 

WAŁBRZYCH

 

Wałbrzych – portretowany w Piaskowej górze Joanny Bator – w niczym nie przypomina mrocznego Breslau z lat 20. i 30. XX wieku, podobnie jak nie przypomina niemieckiego Waldenburga, którym był jeszcze do niedawna. Saga rodzinna pisarki pozwala jej opisać miasto na przestrzeni kilku dziesięcioleci – od okresu tuż po II wojnie światowej, gdy ściągali do niego przesiedleńcy ze wschodu, aż po wczesne lata 70., kiedy Wałbrzych zabudowywano blokami z wielkiej płyty, mogącymi na niewielkiej przestrzeni pomieścić dziesiątki tysięcy mieszkańców. Do takich wielkopłytowych osiedli zalicza się właśnie Piaskowa Góra, która swoją nazwę zawdzięcza znajdującym się w jej wnętrzu złożom piasku, wykorzystywanym do produkcji szkła w pobliskiej hucie. Dziś poza gierkowskimi blokowiskami w położonej na północnym skraju miasta dzielnicy znaleźć można przede wszystkim centra handlowe i usługowe, jednak krajobraz nie uległ tu zasadniczej zmianie – wciąż na horyzoncie górują tzw. bocianie gniazda, czyli wysokie bloki, dokładnie takie, jak Babel, w którym mieszkali bohaterowie książki Bator. Dla większości przyjezdnych ze wschodu pierwszym miejscem, jakie zobaczyli w Wałbrzychu, był jeden z kilku dworców – zapewne ten, który od końca lat 40. nosił nazwę Wałbrzych Miasto i na którym z pociągu spod Skierniewic wysiadła również Jadzia Maślak. Ale opisywanych przez Bator miejsc wymienić można znacznie więcej – a potrzebnego materiału dostarcza także jedna z ostatnich książek, przywodząca na myśl powieść kryminalną proza Ciemno, prawie noc. Przestrzeń wędrówek bohaterów w obu wyznaczają m.in. sanatorium w Szczawnie Zdroju, wałbrzyska palmiarnia, budynek kina Apollo przy ul. Pocztowej z przylegającymi do niego kamienicami, czy wreszcie położony pod miastem Zamek Książ.   

 

NOWA RUDA

 

Z okolicami Nowej Rudy związani są pisarka Olga Tokarczuk oraz poeta, prozaik i krytyk literacki Karol Maliszewski, wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego. W ramach organizowanych przez autorów Festiwalu Góry Literatury otwarto specjalnie na tę okazję przygotowany szlak krajoznawczy, oznakowany cytatami z dzieł Tokarczuk i Maliszewskiego. Trasa, którą rozpoczynamy w Krajanowie, gdzie na co dzień mieszka i tworzy autorka m.in. Księgi Jakubowej, nawiązuje do tzw. przemytniczych Dróg Chlebowych, którymi mieszkańcy pogranicza polsko-czeskiego mieli wyprawiać się w obu kierunkach, by łupić swoich sąsiadów. Ośmiokilometrowy szlak, którego przejście powinno zająć ok. 4 godzin, prowadzi spod Nowej Rudy przez Trójpański Kamień, niegdyś wyznaczający punkt styku granic Czech, Śląska i Hrabstwa kłodzkiego, do pobliskiego Šonova, znajdującego się po stronie naszych południowych sąsiadów. Oprócz pięknych górskich widoków na Szczeliniec czy Błędne Skały, zbaczając nieco z trasy, natrafić można na dom, który Tokarczuk opisuje w powieści Dom dzienny, dom nocny, a także inne miejsce związane z jej literaturą – np. wioskę Rzędzin, odpowiednik jej powieściowego Pietna.

 

MIEDZIANKA

 

Historię tego malowniczo położonego górskiego miasteczka słynącego z górnictwa, niegdyś jednego z najpiękniejszych w całych Sudetach, napisało życie – choć zmienność losów mieszkańców dawnego Kupferberga przywodzi na myśl raczej literaturę. Przez ponad 700 lat z wnętrza góry wydobywano różnego rodzaju metale i minerały – żelazo, srebro, miedź, kobalt – a w połowie XX wieku, na potrzeby Związku Radzieckiego, również i uran, którego kilkaset ton wywieziono za naszą wschodnią granicę. Prace górnicze wielokrotnie przerywano i wznawiano, w zależności od zapotrzebowania i zmiennego szczęścia kolejnych właścicieli i inwestorów – a nękany pożarami Kupferberg znikał i odradzał się w swojej historii przynajmniej kilkukrotnie. Poza szybami wydobywczymi i sztolniami w miasteczku istniał słynny browar, w którym produkowano „Złoto z Miedzianki”, ale zarówno po nim, jak i pałacu pozostawało do niedawna zaledwie mętne wspomnienie. Skazana na zapomnienie tym razem nie przez ciążące nad miastem fatum, lecz przez komunistyczne władze, Miedzianka po raz kolejny zaczyna się jednak odradzać – do położonej między Jelenią Górą a Zamkiem Bolczów wsi powoli wracają mieszkańcy, na potrzeby odwiedzających miasto turystów stworzono historyczny szlak tematyczny, a w maju 2015 roku do życia powołano nowy Browar Miedzianka. Ale jaką książkę zabrać ze sobą na zwiedzanie Miedzianki? Świetny reportaż Filipa Springera – Miedzianka. Historia znikania – sprawdzi się lepiej niż wszystko inne.