Skąd we Wrocławiu wzięły się krasnale

Na tytułowe pytanie, skąd tak właściwie we Wrocławiu wzięły się krasnale, nikt nie udzielił jeszcze przekonującej i pewnej odpowiedzi. Trwający od lat spór historyków, dziennikarzy i zwykłych wrocławian wciąż nie dobiegł – i zapewne nigdy nie dobiegnie – końca.

W niektórych kręgach popularność zyskało przekonanie, że to władze miasta sprowadziły do Wrocławia krasnoludki, by pomogły wrocławianom uporać się z uprzykrzającym życie mieszkańcom chochlikiem odrzańskim, który pewnego dnia zacumował swoją tratwę w jednym z kanałów i zaczął wszystkim płatać figle. Chochlik jednak odpłynął, natomiast skrzaty na dobre zadomowiły się w podziemnej części miasta.

Inni zaś twierdzą, że przybycie krasnali do Wrocławia ma związek z działającą w latach osiemdziesiątych XX wieku Pomarańczową Alternatywą Majora Fydrycha. Niewykluczone, że happeningowy ruch kontestujący ówczesną władzę za pomocą parodii, śmiechu i satyry korzystał przy organizowaniu swoich akcji właśnie ze wsparcia skrzatów, dzięki swoim niewielkim rozmiarom znacznie swobodniej przemykających ulicami miasta. Stąd też jednym z symboli Pomarańczowej Alternatywy – pojawiająca się na murach postać krasnala.

Z kolei ostatnia z najpopularniejszych teorii głosi, że nie kto inny, ale właśnie skrzaty były pierwszymi mieszkańcami ziemi wrocławskiej. Że mieszkały tu od samego od początku, jak zawsze pomagając ludziom w ich codziennych pracach (przy gospodarstwie, uprawie zbóż, zszywaniu podartych worków, i tak dalej…). O wielowiekowej tradycji współżycia ludzi i krasnali świadczą dzisiejsze nazwy niektórych wrocławskich osiedli, pochodzące w prostej linii od imion żyjących w mieście skrzatów (Sępolno od Sępika, Biskupin od Biskupka, a Szczepin od Szczepika).

 

Tak czy inaczej, faktem jest, że z biegiem lat krasnale na dobre wpisały się w krajobraz miasta, urastając do rangi jednego z jego symboli. Nic dziwnego, bo populacja skrzatów powiększa się w nadzwyczajnym tempie: dziś we Wrocławiu możemy spotkać ponad 350 krasnoludków, a każdego roku przybywa kolejnych kilkadziesiąt. Najwięcej z nich mieszka w centrum miasta, ale coraz częściej pojawiają się też na peryferiach. Dlatego zwiedzając stolicę Dolnego Śląska, koniecznie rozglądajcie się i patrzcie pod nogi, kto wie czy między nogami nie przebiegnie wam któryś z wrocławskich skrzatów!

Propozycje aktywności