Ta strona używa ciasteczek (ang. cookies). Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, opuść tę stronę.Akceptuję Polityka prywatności
Popularne miejsca
Kategorie wydarzeń:
Po symbolicznej edycji w 2020 roku Jazz nad Odrą powraca w pełnej krasie. Pięć dni koncertów na trzech scenach, gwiazdy polskiego i światowego jazzu oraz tradycyjne jam session do rana – Strefa Kultury Wrocław odkrywa pierwsze karty tegorocznego programu.
Świat byłby znacznie smutniejszy, gdyby nie było smacznych potraw. Wiedzieli o tym nasi przodkowie mieszkający na dawnych Kresach Rzeczpospolitej i może nawet nadto sobie w tym zakresie dogadzali. W każdym razie kuchnia kresowa, a zwłaszcza lwowska, słynęła z obfitości jadła i napojów. A ile Lwowa jest w dzisiejszej kuchni Wrocławia i Dolnego Śląska? W jaki sposób wykorzystać kresowe dziedzictwo kulinarne w dolnośląskiej turystyce?
Barbara Jakimowicz-Klein
– Pan z Wrocławia? Bo ja też ze Lwowa – ta popularna powojenna anegdota utwierdzała mieszkańców innych regionów Polski o lwowskim pochodzeniu „nowych” wrocławian. W rzeczywistości przesiedleńcy ze Lwowa stanowili niespełna 10% ogólnej liczby mieszkańców stolicy Dolnego Śląska. Kresowianie obejmowali jednak około 40% osadników, którzy od 1945 roku zaczęli zasiedlać ten region. I to Kresowianie, a zwłaszcza lwowianie, nadawali ton życia społecznego i kulturalnego we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku. Dlaczego? Zarówno ośrodek akademicki, jak i kulturalny w znacznym stopniu tworzyli właśnie lwowianie. Wrocławskie uczelnie w dużej mierze budowała kadra profesorska Uniwersytetu Jana Kazimierza i Politechniki Lwowskiej. Struktura Uniwersytetu Wrocławskiego była wzorowana na UJK, a na jego czele stanął były rektor uczelni Stanisław Kulczyński. Dzięki staraniom przedstawicieli dawnej lwowskiej elity do Wrocławia sprowadzono cenne dobra kultury związane ze Lwowem. W ten sposób swoje miejsce znalazły w tym mieście zbiory Ossolineum. Trafił tu również pomnik Aleksandra Fredry, Panorama Racławicka i inne zbiory niezwykle cenne dla polskiej kultury i nauki. Tak powstał „most” łączący Lwów i Wrocław. W mieście działało Kino Lwów, jest plac Orląt Lwowskich i ulica Lwowska. Ostatnio otwarto we Wrocławiu muzeum Pana Tadeusza i udostępniono panoramę plastyczną dawnego Lwowa. W pierwszych dziesięcioleciach po wojnie powszechnie na ulicy można było usłyszeć lwowską gwarę „bałak”, a i dziś niektórzy wrocławianie mówią ze śpiewnym akcentem. Dawni lwowiacy – w odróżnieniu od innych mieszkańców powojennego Wrocławia – trzymali się razem. Także mieszkańcy wysiedlonych polskich wsi kresowych starali się trzymać razem i jeśli to było możliwe, osiedlali się razem w jednej miejscowości. Przywieźli na Dolny Śląsk swoje zwyczaje, również te kulinarne, serdeczność, otwartość i tolerancję. Dzisiaj na pytanie: „Co z tradycji lwowskiej przeniosło się do Wrocławia?”, mieszkańcy miasta na drugim miejscu – po gościnności i otwartości – wymieniają właśnie tradycje kulinarne, szczególnie te świąteczne. Przyjrzyjmy się zatem lwowskim smakom na Dolnym Śląsku i w jego stolicy.
Powiązane artykuły:
Pomysły - Noc Muzeów 2024 na Dolnym Śląsku.
Przed nami kolejny rok, podczas którego pojawi się z pewnością mnóstwo okazji do realizacji podróżniczych planów, uczestniczenia w ciekawych wydarzeniach i świętowania. Mimo że wiele myśli jest skupionych obecnie na karnawałowym szaleństwie, warto już teraz wybiec nieco w przyszłość i zaplanować tegoroczne walentynki.
Na szlaku Marianny Orańskiej znajduje się perła architektury. Ten niezaprzeczalnie piękny Pałac staje się miejscem akcji najnowszej serii Czarny Kot, a tym samym pierwszego tomu powieści dla dzieci i młodzieży. Magiczne stworzenia szepczą jednak o tym, że to książka bez ograniczeń wiekowych.
Największą atrakcją Bukowca jest niewątpliwie park krajobrazowy, założony na przełomie XVIII i XIX w. przez hrabiego von Redena. Powstał on jako pierwsze założenie romantyczne na Śląsku i do dziś jest uznawany za dzieło wyjątkowe.